Dokładnie 10.20 wyrwało mnie od śniadania z fotela.
W trybie błyskawicznym wykonałam bieg po aparat.
Czapkę chwyciłam w locie, krzycząc łapać kota, wybiegłam na balkon.
Jak widać pierwsze zdjęcie, takie jak je ujrzałam, bez zbliżeń i z przewodem zaokiennym.
Kolejne po opamiętaniu się, zza niezbyt czystej szyby.
Cudownie się zmieniały.
Na koniec kaligraficzna jedynka.
Na co stawiecie?
Jak dla mnie bardziej żurawie niż gęsi.
Długie nogi i szyje.
Też obserwowałam w zeszłym tygodniu taki klucz, jak ja lubię te przyloty! :))
OdpowiedzUsuńkjempe bra observert !
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia czy to gęsi czy żurawie. Ważne, że zwiastują wiosnę :)
OdpowiedzUsuńStarałam się wpatrzyć uważnie w zdjęcia i szczerze mówiąc nie wiem. Sylwetki do żurawi pasują. Świetnie złapałaś ten klucz.
OdpowiedzUsuńTrzy razy w życiu widziałam takie powroty. Pamiętam jak w iście listopadowy styczeń gęsi przeleciały mi dokładnie 10 m nad głową. Był to 2012 rok i najdłuższa zima jaką pamiętam. Wielkanoc zrobiła nam Pryma Aprylis i spadł śnieg pół metrowy. Możecie to obejrzeć na moim blogu. Potem zawróciły czyże i obżarły mnie na 10 kg karmy (jak im nie dać, to tak jak nie przyjąć uchodźców, cała ulica huczała od ich głodnych dziobów niczym kombinat). W tym samym roku pochowałam też 8 sikorek na balkonie (nie dały rady się przebić wśród innych dziobów). Mam nadzieję, że w tym roku zima nie oszaleje, choć właśnie wieczorem zaczął padać śnieg i to w urodziny mojej córki, choć jak się urodziła był piękne przedwiośnie.
OdpowiedzUsuńJeden jedyny raz widziałam taki klucz. Obserwowałam jak zmieniał się lider.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)