Nigdy nie pamiętam tak barwnego, prawie zimowego świtu.
Nawet dym z komina kotłowni unoszący się nad blokiem,
wydawał się metafizyczny.
Dla porównania dzisiejszy poranek poniżej.
Jednak miedź zdecydowanie kąpała się w błękitach mimo,
że też cały dzień był piękny.
Nie chcę pisać i pokazywać, co teraz dzieje się za oknem.
Oby do wiosny.