Kolejność chronologiczna.
Najpierw wczorajsza prawie pełnia.
Dzisiejsza chwila przed wschodem.
... i wschód...
Prawda, że pięknie?
Mogłabym tak siedzieć w oknie i focić.
Jednak robota czeka i odlicza zegar, że się spóźnię.
Kot nieustannie woła o dokładkę,
a ptaki na balkonie czekają w kolejce.
Proza życia codziennego nie pozwala być estetą.
To jedyna przyjemność grudniowych poranków.
Właśnie minęły dwa słoneczne dni po dwóch nieustannie ulewnych.