W życiu piękne są tylko chwile...
R. Riedel

niedziela, 25 września 2016

Słodycz wrześniowej lawendy.


Zdjęcia niestety tylko telefoniczne.
Aparat po prostu zajeździłam a plastikowe tryby migawki, kosztować mnie będą kila set  złoty.
Choć jeszcze daje radę, jakoś odechciało mi się go ciągać z sobą.


Ogródek przyblokowy w popołudniowym słońcu.


 Wraz z nim krążyło kilka pszczół, których coraz więcej w niastach.


Szkoda, że lato jak dla mnie za krótkie, a właściwie to już jesień w letnim wydaniu.

środa, 21 września 2016

Liście i lemury.


Liście tej wielkości na wyjściu opolskiego ZOO.
Polecił mi to ZOO przewodnik z łódzkiego zaprzyjaźnionego od lat ogrodu zoologicznego.
ZOO w Opolu tak jak i płockie doświadczyła kilkanaście lat temu wysoka fala na Odrze i Wiśle.
Potopiły się biedne zwierzęta.
Ogrody jednak zostały odbudowane zdecydowanie o wiele piękniejsze.
Będąc po raz drugi w Opolu, nie omieszkaliśmy zajrzeć.
Lemury niczym z Madagaskaru. 

czwartek, 15 września 2016

Ptaszek z Wisły i nad Wisłą.


Nie wiem cóż to był za on, ale urokliwy.
Pewnie ornitolodzy jak zwykle pospieszą z pomocą.
Jakże mile wracać (choć zdjęciowo) do wakacji.
Zdjęcia z Bulwaru Księżycowego w Wiśle, choć za dnia.

niedziela, 11 września 2016

Wilanów.


W ramach podobnych okoliczności, jednak całkowicie odwrotnych,
przypomniałam sobie zdjęcia z 29 września jednak 2014 r.
Wówczas się cieszyłam obecnie mam uczucia ambiwalente.
Tak to w życiu bywa.

niedziela, 4 września 2016

Po palach.


Zejście z Baraniej Góry w kierunku Czarnej Wisełki,
pokonuje się fragmentami po pływających palach.
Nie powiem, mnie było trudno,
trzeba było iść szybko i bez zatrzymywania.
mój błędnik nie lubi takich wyzwań.


Jednak zejście urokliwe.
Będzie ciąg dalszy.
Na razie zdjęcia bez obróbki.
Polecam najbardziej źródlaną górę z jaką do tej pory miałam do czynienia.
Wszakże rodzi największą z polskich rzek- Wisłę.

sobota, 3 września 2016

Bzo-branie.


Muszę przyznać, że jeszcze nigdy nie widziałam, 
aby ptaki jadły owoce czarnego bzu.
Jakby nie było moc witamin.
Ten osobnik zajadał się przelatując z gałęzi na gałąź.
Może po tak obfitym posiłku nie będą wołać w zimę ode mnie tyle ziarna.

Nasz kot jednak na to, jak na lato.
No cóż trzeba ładować akumulatory.



czwartek, 1 września 2016

Ostatni dzień wakacji.


Wczoraj wychodząc z pobliskiego marketu przykuła moja uwagę,
świeżo skoszona trawa pokryta brylantami.


Miałam przy sobie tylko telefon więc przykucnęłam z nim w tejże trawie.


... i fociłam, choć dziwnie na mnie patrzono.


Pierwszy dzień wrześniowy przywitał mnie zaś ulubionym zjawiskiem optycznym.



Nie mam pojęcia skąd się wzięła na ścianie,
nigdy dotąd jej nie widziałam w takim miejscu.
To już trzecia "ścienna" tęcza od czerwca.
Mam nadzieję, że to oznaka szczęścia.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...