Miłek dzielnie pokonywał drogę w górę, i w dół,
budząc ambiwalentne odczucia.
Jedni byli nim zachwyceni inni pukali się w głowę.
Widocznie u nas tylko psy mogą chodzić na smyczy.
Na zamku wygłaskany przez zainteresowane dzieci.
Nie da się ukryć, że czasem korzystał z pomocy.
Po powrocie padnięty, pewnie śni o górze, którą zdobył po raz pierwszy.
Na Chojniku byłam kilkanaście razy.
Najbardziej lubię wchodzić najpiękniejszym, zielonym szlakiem, jednak był zamknięty,
dlatego wchodziliśmy szlakiem najbardziej łagodnym, choć najdłuższym.
dlatego wchodziliśmy szlakiem najbardziej łagodnym, choć najdłuższym.
Natomiast w dół lubię schodzić czarnym wśród ogromnych otoczaków,
jednak ze względu na kota nie odważyłam się na taką ekstremę.
jednak ze względu na kota nie odważyłam się na taką ekstremę.
Byłam tam przejazdem, dlatego Miłek nie mógł zostać w samochodzie.