Miałam takiego różowego gołębia gdy byłam mała, a właściwie mój ojciec, wówczas hodowca amator.
Gołąb nazywał się Maciuś.
Przebywał drogę do domu szybkiej niż 50 na godzinę.
W każdym bądź razie był przed nami w domowym gołębniku.
Zdjęcia w kolejności odwrotnej. Na wabia służył mój mąż z bułką.
Oto kamienica na gnieźnieńskim rynku, na której koczuje to stado.
U nas na centralnym placu w Lublinie jest najwięcej gołębi. To bardzo mądre ptaki. Mam znajomych, którzy hodują wszelkie rasy. Nawet nie miałam pojęcia ile ich jest i jak są piękne. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńI wcale nie dziwię się Twojemu sentymentowi,do tych ptaków. Od lat obserwuję dwa gołębie /ciekawe czy to ciągle te same?/, siadają przy kominie sąsiedniego budynku. A od kilku miesięcy dwa inne zamieszkały na stacji metra Natolin. Zamykana jest na noc tylko ta część, która prowadzi bezpośrednio na peron; przejście podziemne nie ma zamknięcia. One spacerują, podfruwają, po prostu tam są.
OdpowiedzUsuń