Każdą skałę musiałam fotografować od szczytu do podstawy w czterech ujęciach.
Jeśli chcecie wiedzieć więcej zajrzyjcie TUTAJ.
Macie możliwość podglądania w dzień i w nocy.
Nie zdołałam zwiedzić całości, dlatego pewnie powrócę.
Mimo klaustrofobii udało mi się przebrnąć dość daleko.
Wszędzie na szlaku wszechobecny bieluteńki piasek niczym z dna morza.
Przed moim aparatem fajne skarpetki króliczki na nogach Czeszki.
Cieszę się, że wczorajsze słońce dopisywało.
Całość znacznie przerasta masą nasze polskie Pielgrzymy.
Jednak wielkością przypomina Strzeliniec w Kotlinie Kłodzkiej.
Jednakże tamtejsze skały są bardziej szpiczaste.
Jeszcze nie raz będę wracać do tego miejsca na blogu.
interesaant innlegg , bilder er fine.
OdpowiedzUsuńFajna wyprawa. Ciekawe miejsce.
OdpowiedzUsuńNo i te skałki...
Pamiętam, to ciekaw miejsce i robi wrażenie!
OdpowiedzUsuńInteresujące miejsce :) nie znam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Lubię takie wyprawy :)
OdpowiedzUsuń