Nigdy nie pamiętam tak barwnego, prawie zimowego świtu.
Nawet dym z komina kotłowni unoszący się nad blokiem,
wydawał się metafizyczny.
Dla porównania dzisiejszy poranek poniżej.
Jednak miedź zdecydowanie kąpała się w błękitach mimo,
że też cały dzień był piękny.
Nie chcę pisać i pokazywać, co teraz dzieje się za oknem.
Oby do wiosny.
Wasze doznania są takie same jak moje. Widząc świecącą czerwonością halę, wiedziałam, że coś się ma na rzeczy. Rzeczywiście widok był niesamowity. Zdjęcia jednak ograniczają ten ogrom. Pierwszy raz w życiu pamiętam takie niebo w przede dniu zimy. Bardziej spektakularne są najczęściej zachody słońca. Pozdrawiam wszystkich zaglądających.
oh yes, so beautiful skies
OdpowiedzUsuńJa u siebie dawno nie widziałam takiego widoku :) cudnie wyszło.
OdpowiedzUsuńCo za kolory, niebo wygląda jak rozgrzane do czerwoności, a tu tak zimno...
OdpowiedzUsuńKolor nieba jest niesamowity. Mam wrażenie, że płonie.
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia.
Pozdrawiam:)
Przepiękne kolory, nieraz warto wcześniej wstać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Wasze doznania są takie same jak moje. Widząc świecącą czerwonością halę, wiedziałam, że coś się ma na rzeczy. Rzeczywiście widok był niesamowity. Zdjęcia jednak ograniczają ten ogrom.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz w życiu pamiętam takie niebo w przede dniu zimy. Bardziej spektakularne są najczęściej zachody słońca.
Pozdrawiam wszystkich zaglądających.
Pięknie wyszło. :)
OdpowiedzUsuń