Niestety, niebo jest od dwóch dni jedynie księżycowe (aż blask z okna jest na podłodze) od rana deszcz a nawet gradobicie. W marcu jak w garncu. Kociak dziękuje.
Jaki fajny tytuł i jakie fajne foty! Tytuł Tobie ukradnę ;)))) Kochana, wcale nie odebrałam Twojego kommentarza jak wypomnienie, przeciwnie, miałam właśnie takie skojarzenie jak je opisałaś.... Świat się "zacieśnia", ale językowo niestety nie nadążamy... ;)) A ze mną to jest tak, że czasem nie mam ochoty a czasem myślę tylko w jednym języku... i to coraz częściej jest szwedzki... Dlatego jestem Tobie niezmiernie wdzięczna i zadowolona, że pozwalasz mi "przewietrzyć" język i niezgnuśnieć w lenistwie. Dziękuję! Mam nadzieję, że wiosna zawita do Ciebie słonecznie Pozdrawiam ciepło Halina
Jak pasuje to kradnij, udzielam pozwolenia. Nie wypominam, bo na swoim blogu każdy pisze co chce, to jego prawo. Mam tylko doświadczenie własnej ułomności językowej, bo anty lingwistyczna jestem. Nie dziwię się, że zaczynasz myśleć po szwedzku. Może to i dobrze, że się zasymilowałaś. Ludzie w innym kraju cierpią, gdy nie czują bratnich dusz. Jednak pięknie piszesz po polsku, czego można pozazdrościć. Pozdrówki.
Miłek lubi najbardziej grzać się w słońcu razem ze swoim zwierzęcym przyjacielem Drapkiem. Niestety dopiero w połowie marca słońce pojawia się na podłodze, a żółw wyżej nie dotrze. Myślę, że z wąsów nie byłabyś zbyt zadowolona. Życzę Ci samych ciepłych promyków słońca.
Nie, no oczywiście. Bez zbędnej nachalności, broń Boże i z należytym uszanowaniem:) Co tu mówić, syjamczyki to cesarska rasa. Zawsze może pacnąć, albo powiedzieć: phhhhhhhhhhhhhhy. Jego królewskie prawo:)
Kaprysiu na szczęście nasz Miłek mimo, że Cesarz pełną gębą, ma bardzo plebejskie pochodzenie (choć rodowód mogliśmy otrzymać). Traktujemy go jak każdego poprzedniego dachowca, bo jakby nie patrzeć z kotowatych pochodzi, choć podobno jest protoplastą kotów domowych prosto z Syjamu. Odnośnie rasy, to on odszczepieniec, bo całkowity pacyfista (sprawdza się w terapii dzieci i bierze w niej czynny udział, ma na swoim koncie sukcesy w tej dziedzinie felinoterapii). W odróżnieniu do poprzednich, szczególnie pierwszego Miau (ten to potrafił powiedzieć sza...) nigdy nie powiedział ph... tylko prycha i dużo gada szczególnie w sprawie jedzenia. Bo jakby mógł to by jadł do końca świata i jeszcze jeden dzień dłużej. Jeśli chodzi o pacanie to robi to tylko nam i mojej córce, którą po dwóch latach rozłąki zaczął łaskawie traktować jako członka rodziny, gdyby mniej go zaczepiała, może by ją polubił, tak jak orientalnego zięcia. Widać jest bardzo tolerancyjny, bo nie widzi różnicy pomiędzy rasami. Szkoda, że nie widzą tego nasi rodacy.
Ja też na nią czekam, ale właśnie kalendarz pylenia mi o niej przypomniał, i o cudownym drzewie brzozie, której przeurocze mikroskopijne kwiatki, doprowadzają moje płuca do eksplozji. Pozdrawiam wiosennie. Ja też koty uwielbiam, a kocham moje domowe.
Słodki kociak a słońce z rana pięknie do Was zagląda. Też już czekam na wiosenne dni z niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Niestety, niebo jest od dwóch dni jedynie księżycowe (aż blask z okna jest na podłodze) od rana deszcz a nawet gradobicie. W marcu jak w garncu.
UsuńKociak dziękuje.
cute cat :-)
OdpowiedzUsuńCat dziękuje.
UsuńJaki fajny tytuł i jakie fajne foty!
OdpowiedzUsuńTytuł Tobie ukradnę ;))))
Kochana, wcale nie odebrałam Twojego kommentarza jak wypomnienie, przeciwnie, miałam właśnie takie skojarzenie jak je opisałaś.... Świat się "zacieśnia", ale językowo niestety nie nadążamy... ;))
A ze mną to jest tak, że czasem nie mam ochoty a czasem myślę tylko w jednym języku... i to coraz częściej jest szwedzki... Dlatego jestem Tobie niezmiernie wdzięczna i zadowolona, że pozwalasz mi "przewietrzyć" język i niezgnuśnieć w lenistwie. Dziękuję!
Mam nadzieję, że wiosna zawita do Ciebie słonecznie
Pozdrawiam ciepło
Halina
Jak pasuje to kradnij, udzielam pozwolenia.
UsuńNie wypominam, bo na swoim blogu każdy pisze co chce, to jego prawo.
Mam tylko doświadczenie własnej ułomności językowej, bo anty lingwistyczna jestem.
Nie dziwię się, że zaczynasz myśleć po szwedzku. Może to i dobrze, że się zasymilowałaś. Ludzie w innym kraju cierpią, gdy nie czują bratnich dusz.
Jednak pięknie piszesz po polsku, czego można pozazdrościć.
Pozdrówki.
Ja też wczoraj grzałam się w marcowym słońcu, zupełnie jak Miłek, tylko nie mam wąsów ;)
OdpowiedzUsuńMiłek lubi najbardziej grzać się w słońcu razem ze swoim zwierzęcym przyjacielem Drapkiem. Niestety dopiero w połowie marca słońce pojawia się na podłodze, a żółw wyżej nie dotrze.
UsuńMyślę, że z wąsów nie byłabyś zbyt zadowolona.
Życzę Ci samych ciepłych promyków słońca.
Łapie promienie słońca :)
OdpowiedzUsuńKot a szczególnie mój "pimpuś kuleczka" to urodzony hedonista. Jak to dobrze nic nie robić tylko łapać bez wysiłku.
UsuńSłońce w wąsach, ach:))) Głaski dla posiadacza słonecznych wąsów:)
OdpowiedzUsuńDzięki za głaski, ale mogę dać tylko gdy "jaśnie wysokość" jest chętna je przyjąć.
UsuńNie, no oczywiście. Bez zbędnej nachalności, broń Boże i z należytym uszanowaniem:) Co tu mówić, syjamczyki to cesarska rasa. Zawsze może pacnąć, albo powiedzieć: phhhhhhhhhhhhhhy. Jego królewskie prawo:)
UsuńKaprysiu na szczęście nasz Miłek mimo, że Cesarz pełną gębą, ma bardzo plebejskie pochodzenie (choć rodowód mogliśmy otrzymać). Traktujemy go jak każdego poprzedniego dachowca, bo jakby nie patrzeć z kotowatych pochodzi, choć podobno jest protoplastą kotów domowych prosto z Syjamu.
UsuńOdnośnie rasy, to on odszczepieniec, bo całkowity pacyfista (sprawdza się w terapii dzieci i bierze w niej czynny udział, ma na swoim koncie sukcesy w tej dziedzinie felinoterapii).
W odróżnieniu do poprzednich, szczególnie pierwszego Miau (ten to potrafił powiedzieć sza...) nigdy nie powiedział ph... tylko prycha i dużo gada szczególnie w sprawie jedzenia. Bo jakby mógł to by jadł do końca świata i jeszcze jeden dzień dłużej.
Jeśli chodzi o pacanie to robi to tylko nam i mojej córce, którą po dwóch latach rozłąki zaczął łaskawie traktować jako członka rodziny, gdyby mniej go zaczepiała, może by ją polubił, tak jak orientalnego zięcia. Widać jest bardzo tolerancyjny, bo nie widzi różnicy pomiędzy rasami. Szkoda, że nie widzą tego nasi rodacy.
Ja bardzo niecierpliwie czekam na wiosnę :)
OdpowiedzUsuńCiekawe zdjęcia, uwielbiam koty!
Ja też na nią czekam, ale właśnie kalendarz pylenia mi o niej przypomniał, i o cudownym drzewie brzozie, której przeurocze mikroskopijne kwiatki, doprowadzają moje płuca do eksplozji.
UsuńPozdrawiam wiosennie. Ja też koty uwielbiam, a kocham moje domowe.
W środku tygodnia chwila czasu, aby każdemu odpisać, to cud. Jestem z siebie dumna.
OdpowiedzUsuńhow he looks with his blue eyes ! he loves the sun
OdpowiedzUsuńand you made beautiful shots
Merci.
UsuńMojego jeszcze parapet nie ciągnie, jeszcze nie to słoneczko...wąs wspaniały!
OdpowiedzUsuńWąs przesyła serdeczne pozdrowienia.
Usuń