FINAŁ REGAT WIELKICH ŻAGLOWCÓW
Oglądałam pierwszy raz w życiu aż wstyd, bom przecież żeglarka,
choć ostatnio słabo praktykująca.
Warto było, choć w pierwsze dni, wbić szpilkę w tłum to wyczyn.
Dodatkowa liczba imprez towarzyszących też napędzała publikę,
choć nam wcale nie odpowiadała, jednak wiadomo miasto ma prawo zarobić.
Przyznaję, że nigdy nie widziałam tak dobrze zorganizowanej imprezy masowej w centrum miasta.
Bardzo dobrze opracowana logistycznie,
choć nie koniecznie podobająca się mieszkańcom starego miasta.
Zaparkować cud, jednak po pół godzinie się udało.
Dla tych, którzy nie preferują zwiedzania (za darmo) żaglowców,
były atrakcje lunaparkowe, w ilości mi dotąd nie widzianej.
Będzie zdjęć więcej, bo dla mnie impreza była urokliwa.
Wygląda świetnie. Żaglowce mają w sobie wiele romantyzmu. Naprawdę fajne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńWow jakie piękne żaglowce...
OdpowiedzUsuńMiałaś niesamowitą okazję obejrzeć z bliska...
Chciałabym być na takiej imprezie. Bardzo fajnie to wszystko wygląda. :) Czekam na więcej. :)
OdpowiedzUsuńNajwięcej romantyzmu mają sobie w czasie rejsu, nawet małe łupiny, zaczynałam na jedno osobowych Optymistach a potem Omegach. W porównaniu do tego co na zdjęciach były to łupinki. Niczym pan Maluściewicz. Wracając odwiedziliśmy nasz ośrodek szkoleniowy pod Szczecinem na Miedwiu, w którym robiliśmy pierwsze patenty ponad 40 lat temu.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście udało się być, choć nie było łatwo, noclegi w Szczecinie dochodziły do kilku tysięcy za dzień można powiedzieć, że spaliśmy bardzo tanio w samym centrum. Na dodatek problemy rodzinne, utrzymywały cały wyjazd do końca pod wielkim znakiem zapytania.
Jednak najbardziej cieszył się mój mąż, bo on żeglarz aktywny i z wielkiego zamiłowania. Moje odczucia też znacznie przerosły oczekiwania.
Pozdrawiam zaglądających.