Liście, liście, liście.

Kraków w oknach.

Błyski.

Dziury.

Wspomnienia z pewnych wakacji jako antidotum na brzydką pogodę.

Szum liści.

A to ja.

Mgła.

Kolejne poranne spotkanie z kasztanowcem.

Trzy godziny później.

Przymrozek.

Przydymione spojrzenia w porannym słońcu. 

Trudno jednak sfotografować liście opadające po przymrozku.

Świtówka.

Tak dzisiaj budził się dzień.

Chwile ulotne.

Czasem te piękne chwile w bezmyślny sposób uciekają nam z życia.

Pogodne spojrzenia w mniej pogodny poranek.

Biały- mój ulubiony kolor.

Mokry deszcz.

Choć to nie dzisiejszy, równie mokry ale chociaż letni i ciepły.

Spotkanie w kolorze jesionów.

Spotkanie na drodze.

Może ktoś wie jak się nazywa- wygląda przecudownie i pięknie się porusza.

Złota polska jesień.

Jesiony- słońca jesieni.
Zdążyły zaświecić na błękitnym niebie przed mrocznym obliczem jesieni.
Na zdjęciach targane ciepłym południowym wiatrem.

Krzyżyki.