To co na drzewie to nie grona jarzębinowe, pochłonęły je wcześniej kwiczoły.
To moje balkonowe stado czyży, które czekały od świtu, aż dosypię do karmnika.
Po południu odliczyłam, że na drzewie siedzi ponad 50, nie mówiąc o tych, które grasują w okolicy.
Doprowadzą mnie do bankructwa.
Dwa pełne karmniki i to co w miskach znika w przeciągu godziny.
Niech ta zima się wreszcie skończy, bo przy tych cudnej urody maleństwach, to nawet sikory nie zdążą się pożywić. Są jak odkurzacze.
Ja też co chwilę kupuję słonecznik dla ptaków. Sypię do karmnika i tak jest dwa - trzy razy dziennie. Musimy ptakom pomóc tym bardziej, że ciagle jest zima. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZdjęcia prześliczne.
OdpowiedzUsuńZ tą zimą mamy troszkę przechlapane. Już nie liczę ile kupiłam kilogramów słonecznika i jabłek dla kosów...
Pozdrawiam:)
Witam :-)
OdpowiedzUsuńTeż mam ostatnio nalot czyży na parapecie. Własnie przed chwilą obserwowałam tego ślicznego ptaszka, ale charakterek ma taki, że już odgonił dzwońca, mazurka, a nawet swoich pobratymców trzyma na dystans i nie chce podzielić się słonecznikiem.
Ja też już wyczekuje wiosny, niekoniecznie z uwagi na jej urodę, a raczej z powodu niekończących się dostaw karmnikowych ;-)
One pewnie też już nie mogą doczekać się wiosny i wołają ją każdego dnia, bo pomimo śniegu śpiewają co raz radośniej. Miłego dnia
OdpowiedzUsuńJak już też nie liczę. Czasami w godzinę znika 0,5 kg. No cóż jak mam im wytłumaczyć, że dzisiaj nie ma. To tak jakby dzieciom powiedzieć: dzisiaj śniadanie nie przewidziane.
OdpowiedzUsuńWczoraj oglądałam obżartuchy z drugiej strony. Jest ich około 200. Okupują brzozę, modrzew i jarząb. O 6 rano nagrywałam ich świergot, przypomina kombinat, aż drży powietrze.
Moje ptaki przyboczne się ich nie boją, ale widać, że rzadziej przylatują.
Dzięki za zainteresowanie.