Muszę przyznać, że jeszcze nigdy nie widziałam,
aby ptaki jadły owoce czarnego bzu.
Jakby nie było moc witamin.
Ten osobnik zajadał się przelatując z gałęzi na gałąź.
Może po tak obfitym posiłku nie będą wołać w zimę ode mnie tyle ziarna.
Nasz kot jednak na to, jak na lato.
No cóż trzeba ładować akumulatory.
Fajnie uchwyciłaś i ptaka i kota, to drugie zdjęcie kota jest fantastyczne!
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słowa...
Pozdrówka
Wczoraj i dzisiaj obserwowałam przez okno jak kwiczoły zajadały owoce czarnego bzu.
OdpowiedzUsuńTwój Miłek to przecudny kot.
Miłej niedzieli:)
U mnie kwiczoły przylatują tylko w zimę całą zgrają na jarzębinę. W tym roku marnie to wygląda, bo tylko pospolity jarząb obrodził, te nowsze gatunki, których dużo przed blokiem chorują. Pnie są całe w plamach a owoców mają w tym roku mają jak na lekarstwo. Zawsze gałęzie się od nich uginały i dawały ptakom jedzenia do wiosny. Nie wiem dlaczego wszystkie usychają.
UsuńJakie ładne zdjęcia :-) Jak pocztówki retro.
OdpowiedzUsuńDzięki. Miłek także składa podziękowania.
OdpowiedzUsuń