Wczoraj wychodząc z pobliskiego marketu przykuła moja uwagę,
świeżo skoszona trawa pokryta brylantami.
Miałam przy sobie tylko telefon więc przykucnęłam z nim w tejże trawie.
... i fociłam, choć dziwnie na mnie patrzono.
Pierwszy dzień wrześniowy przywitał mnie zaś ulubionym zjawiskiem optycznym.
Nie mam pojęcia skąd się wzięła na ścianie,
nigdy dotąd jej nie widziałam w takim miejscu.
To już trzecia "ścienna" tęcza od czerwca.
Mam nadzieję, że to oznaka szczęścia.
Też lubię brylanty porannych traw albo poranne trawy w brylantach... U mnie też się czasem pojawiają jak wstanę dostatecznie wcześnie, by je powitać... Tęcza jest oczywiście na szczęście!!!
OdpowiedzUsuńOdpisałam na moim blogu o fokach ;-)
Jak wiesz, próbowałam pisać bloga w dwóch językach... ale jakoś mi nie wychodzi, więc jest jak jest... Ogromnie mi miło, że zajrzałaś. Dziękuję. Lubię Twoje Chwile i Twój punkt widzenia/odniesienia... Pozdrawiam Halina
Piękna niezwykła ta tęcza na ścianie, na 100 % jest to szczęśliwy znak :)
OdpowiedzUsuńNo to mnie podbudowałyście, tym bardziej, że niedługo mi bardzo potrzebne.
OdpowiedzUsuńPozdrówki.