Czyli wspólne opalanie z przyjacielem Drapkiem.
Niestety bardziej twardo, bo na panelach.
Winien na zdjęciu.
Wykonał setki pętelek na nowiutkiej wykładzinie.
Dosłownie wykończył ją w rok.
Jak tu nie "kochać" kiciusia.
Na zdjęciach istna idylla.
Nawet o żarcie z rańca nie wołają.
Trzeba przyznać, że Miłek jest jedynym adoratorem Drapka,
z trzech naszych kotów.
Zdjęcia naprawdę nie pozowane, chociaż i tak nikt nie uwierzy.