Ma pecha, bo wyrasta co roku przy chodniku.
Jak na ironię chyba spotyka się z kim, kto go nie lubi,
bo ciągle jest niszczony.
Próbowałam go podeprzeć, jednak łodyżka była już ułamana.
Dlatego wzięłam do wazonu.
Jedwabistość i połysk płatków jest urzekająca
a pyłki przypominają kosmaty aksamit.
Niestety przetrwał tylko jedną dobę.
Jednak zawsze to coś.
Już opadły mu wszystkie płatki.
Piękny kolor, ale szkoda, ze tak mało trwały.
OdpowiedzUsuńMoże przez to jeszcze bardziej cenny.
UsuńPiękne zdjęcia. Jak można niszczyć takie piękności, przecież to radość pośród szarości, głupota. No, ale Ty pięknie ukazałaś to cudo. :)))
OdpowiedzUsuńDziękuję.
OdpowiedzUsuńJak się rozejrzeć niektórzy wolą agresję bądź malkontenctwo, na co mieliby się żalić i złościć gdyby zaczęli się cieszyć? Może by im nic nie zostało?
Uwielbiam maki, dla mnie od zawsze jest symbolem lata i pięknych, sielankowych chwil. Pozdrawiam, dobrej nocki! :)
OdpowiedzUsuńDla mnie też są początkiem lata i gorącego słońca.
OdpowiedzUsuń