Tamaryszek.

 Okaz osiedlowy jak widać, a właściwie dwa obok siebie.

To chyba najdelikatniejszy z kwitnących krzewów.

Uwielbiam przyglądać się fazom kwietnienia:

bordo, ciemny róż do jasnego.

Obecnie czyli tydzień później ma już kolor bury, 

ale niedługo będzie soczyście zielony, a później złotawy.

Czy poznajecie te kwiatki?

To moje ulubione kwiatki, długo polowałam na te zdjęcia,

bo albo rano śpieszę się do pracy, albo pogoda nie taka.

Wreszcie się udało, jutro z dalszej perspektywy.

Trochę niezapomnianych zbliżeń.

W innym świetle i innymi aparatami.

Bukiet niezapominajek.

Trudno nie być pod ich urokiem.

Jakoś w tym roku zapomniałam o ich święcie i obudziłam się po czasie.

Jednak mogę podziwiać je tak w ogrodzie jak i, w wazonie.

Wisteria floribunda Glicynia kwiecista

Zdjęcia nieciekawe, bo i miejsce takie.

Nie wiem kto ją tam zasadził, ale pierwszy raz widziałam ją kwitnącą.

Zimą wygląda jak wyschnięty chojak.

Aż cud, że tak obrodziła.

Zdjęcia też nieciekawe, bo telefoniczne, ale jak przejść i nie uwiecznić?

Jeśli chcecie popatrzeć na prawdziwe okazy to popatrzcie na to.

W Japonii kwitnienia są naprawdę obłędne.

Oni kochają urodę drzew.

Wśród hodowanych 200 gatunków wiśni, tylko jeden nadaje się do spożycia.

Zakłódkowane mosty.

Bydogoszcz w dzień.